Wełniana spiżarnia po zimie zrobiła się cokolwiek pustawa - jak to na przednówku.
Nadszedł więc czas na jej zapełnienie.
Ponieważ coraz bliższa jest mi myśl, żeby wełna nie była anonimowa, powoli zmierzam w kierunku dobrej zasady "wiem, co jem" - czyli wiem, z czego tkam.
Wymaga to dużo uwagi, czasu i pracy, ale jestem pewna, że warto.
Moja glępralka spisuje sie znakomicie.
Czesanka i włóczka z alpak pochodzących od Państwa Pietrzykowskich z Alpakarni P&M z holendrów Szyszyńskich.
A to wełna z polskich owiec górskich, niestety - anonim.
Przyda się na nadzwyczajne okazje.
Wełna barwiona (od lewej) w łuskach cebuli, czarnym bzie i naturalna.
Polski merynos, też, niestety, anonim.
I na koniec rarytas: wełna szetlandzka z Vaila oraz Jamiesons of Shetland
Nadszedł więc czas na jej zapełnienie.
Ponieważ coraz bliższa jest mi myśl, żeby wełna nie była anonimowa, powoli zmierzam w kierunku dobrej zasady "wiem, co jem" - czyli wiem, z czego tkam.
Wymaga to dużo uwagi, czasu i pracy, ale jestem pewna, że warto.
Moja glępralka spisuje sie znakomicie.
Czesanka i włóczka z alpak pochodzących od Państwa Pietrzykowskich z Alpakarni P&M z holendrów Szyszyńskich.
A to wełna z polskich owiec górskich, niestety - anonim.
Przyda się na nadzwyczajne okazje.
Wełna barwiona (od lewej) w łuskach cebuli, czarnym bzie i naturalna.
Polski merynos, też, niestety, anonim.
I na koniec rarytas: wełna szetlandzka z Vaila oraz Jamiesons of Shetland